Uzasadnienie
Miejsce jest faktycznie bardzo spokojne, przy samej plaży - tylko że akurat w tym miejscu (Jambiani) miejscowi uprawiają algi morskie, więc można wchodzić do wody tylko jak jest duży przypływ i kijki od plantacji alg nie wystają nad wodę. Zdarza się też miejscowym opalać swoje drewniane łódki na plaży przy hotelu, jak wieje wiatr, uniemożliwia to korzystanie z leżaków, bo po prostu śmierdzi i zatyka dym. Trochę niefortunne miejsce na hotel.
Na plaży jest jedynie 5 parasoli, więc nie dla wszystkich wystarcza. Wtedy trzeba siedzieć w restauracji na krześle, jeśli chce się mieć trochę cienia. To nie jest najlepsza opcja na wakacje, jeśli ktoś chce na przykład poleżeć na leżaku z książką pod parasolem.
Informacja o klimatyzacji w pokojach jest kłamstwem. Klimatyzacji nie ma. Urządzenia pod sufitem nie chłodzą powietrza. Są wiatraki. Okna są nieszczelne, siatki w oknach nie zabezpieczają przed małymi owadami. Pokoje i łazienki są duże i wygodne, tylko ten zaduch:(
Jedzenie: Masakra. W miejscu, gdzie owoce morza są najtańszym źródłem pożywienia, a owoce typu mango czy ananasy są za darmo lub prawie za darmo (trzeba je po prostu zerwać), na kolację jest do wyboru: makaron z sosem pomidorowym (w objętości jednego widelca, zamieszczam zdjęcia) lub pizza. Rozmawialiśmy z lokalnymi ludźmi pytając, o co chodzi, ale nikt nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu. Jeszcze żeby było coś tańszego niż owoce morza, czym by nas karmili, to by to było zrozumiałe. Codziennie po południu miejscowi rybacy chodzili po hotelach próbując sprzedać ze grosze świeży połów (ryby, ośmiornice, krewetki) - niestety w Sea View Lodge ich nie spróbujesz. Myśleliśmy, że to może kwestia prądu i lodówek - ale jednak w regularnym menu restauracji (tym dla gości z zewnątrz) jednak świeże dania z owoców morza figurowały... Na śniadania był "szwedzki stół", składający się z: kawy, herbaty, słodkich bułek, słodkich pączków, dżemów w jednorazowym opakowaniu, czasem (po zgłoszeniach gości) można było się doprosić o jajko na twardo. Taki to był szwedzki stół:) Już po pierwszym posiłku chodziliśmy do pobliskiego hoteliku - 200 metrów dalej - na wspaniałe świeże mango za grosze, risotto z owocami morza, grillowane awokado - tam się żywiliśmy. Karmienie pizzą na Zanzibarze powinno być karalne!
Zanzibar - jak najbardziej na tak. To raj na ziemi! Tylko nie z Itaką, i nie w tym hotelu. Jeśli chodzi o Itakę - fakt, że rezydent jest tylko po to, żeby zgarnąć pieniądze za wycieczki, jest powszechnie znany i nikt się niczego innego nie spodziewa. Ale rezydent na lotnisku wręczył nam kartkę, że wifi w tym hotelu jest płatne 50 dolarów za tydzień. Otóż to kłamstwo. Wifi jest bezpłatne. Co prawda w pokojach działa słabo albo nie działa, ale już w recepcji czy w restauracji działa bez problemu.
Hotel
Miejsce spokojne, bez głośnej muzyki, idealnie na wypoczynek, gdyby nie kilka "ale" opisanych dalej... Widok na morze jest tylko z domków na samej plaży, reszta ma widok albo na basen, lub, tak jak my, na ścianę (załączam zdjęcia widoku).
Pokoje
Informacja o klimatyzacji w pokojach jest kłamstwem. Klimatyzacji nie ma. Urządzenia pod sufitem nie chłodzą powietrza. Są wiatraki. Okna są nieszczelne, siatki w oknach nie zabezpieczają przed małymi owadami. Pokoje i łazienki są duże i wygodne, tylko ten zaduch:(
Gastronomia
Masakra. W miejscu, gdzie owoce morza są najtańszym źródłem pożywienia, a owoce typu mango czy ananasy są za darmo lub prawie za darmo (trzeba je po prostu zerwać), na kolację jest do wyboru: makaron z sosem pomidorowym (w objętości jednego widelca - zamieszczam zdjęcia) lub pizza. Rozmawialiśmy z lokalnymi ludźmi pytając, o co chodzi, ale nikt nie potrafił wyjaśnić tego fenomenu. Jeszcze żeby było coś tańszego niż owoce morza, czym by nas karmili, to by to było zrozumiałe. Codziennie po południu miejscowi rybacy chodzili po hotelach próbując sprzedać ze grosze świeży połów (ryby, ośmiornice, krewetki) - niestety w Sea View Lodge ich nie spróbujesz. Myśleliśmy, że to może kwestia prądu i lodówek - ale jednak w regularnym menu restauracji (tym dla gości z zewnątrz) jednak świeże dania z owoców morza figurowały... Na śniadania był "szwedzki stół", składający się z: kawy, herbaty, słodkich bułek, słodkich pączków, dżemów w jednorazowym opakowaniu, czasem (po zgłoszeniach gości) można było się doprosić o jajko na twardo. Taki to był szwedzki stół:) Już po pierwszym posiłku chodziliśmy do pobliskiego hoteliku - 200 metrów dalej - na wspaniałe świeże mango za grosze, risotto z owocami morza, grillowane awokado - tam się żywiliśmy. Karmienie pizzą na Zanzibarze powinno być karalne! To był tak naprawdę najgorszy czynnik tego hotelu, który sprawił, że nie chcę tam wracać (na Zanzibar jak najbardziej chcę!).
Infrastruktura
Na plaży jest jedynie 5 parasoli, więc nie dla wszystkich wystarcza. Wtedy trzeba siedzieć w restauracji na krześle, jeśli chce się mieć trochę cienia. To nie jest najlepsza opcja na wakacje, jeśli ktoś chce na przykład poleżeć na leżaku z książką pod parasolem.
Położenie
Miejsce jest faktycznie bardzo spokojne, przy samej plaży - tylko że akurat w tym miejscu (Jambiani) miejscowi uprawiają algi morskie, więc można wchodzić do wody tylko jak jest duży przypływ i kijki od plantacji alg nie wystają nad wodę. Zdarza się też miejscowym opalać swoje drewniane łódki na plaży przy hotelu, jak wieje wiatr, uniemożliwia to korzystanie z leżaków, bo po prostu śmierdzi i zatyka dym. Trochę niefortunne miejsce na hotel.
Ogólne wrażenia
Zanzibar - jak najbardziej na tak. To raj na ziemi! Tylko nie z Itaką, i nie w tym hotelu. Chyba że polecieć bezpośrednio bez wykupionego wyżywienia! Jeśli chodzi o Itakę - fakt, że rezydent jest tylko po to, żeby zgarnąć pieniądze za wycieczki, jest powszechnie znany i nikt się niczego innego nie spodziewa. Ale rezydent na lotnisku wręczył nam kartkę, że wifi w tym hotelu jest płatne 50 dolarów za tydzień. Otóż to kłamstwo. Wifi jest bezpłatne. Co prawda w pokojach działa słabo albo nie działa, ale już w recepcji czy w restauracji działa bez problemu. I to by było na tyle.
Komu odradzasz i dlaczego?
Zanzibar jest piękny, szkoda czasu na pobyt w hotelu, gdzie na plaży nie ma dla Ciebie leżaka, i gdzie Cię karmią pizzą i makaronem z sosem pomidorowym.
Dane wyjazdu
śniadania i obiadokolacje (HB), wypoczynek, pokój standardowy, 8-12 dni, Itaka, podróżuje 3-4 razy w roku