Hotel
Hotel nie za duży, ale też do małych nie należy. Około 250 pokoi. Niby odnowiony w 2016r ale to tylko chwyt marketingowy. O ile pokoje były w miarę ładne to łazienki prosiły o pomstę do nieba, stoliki na restauracji krzywe, blat opadał w jedną lub drugą stronę. Czystość w porządku, czasem ubikacja w lobby pachniała nie za ciekawie. Brak klimatyzacji gdziekolwiek, jedynie w pokojach, co przy 40stopniowych upałach było koszmarem. Internet niby free w lobby, ale cudem udawało się połączyć. Jedzenie ohydne, ostre, słone lub bez jakiegokolwiek smaku. Wieczorami okropnie śmierdziało zaparzonym , starym jedzeniem, tak jakby resztki były składowane gdzieś niedaleko i smród niósł się po całym terenie hotelu. 95% gości to Rosjanie, ciężko w to uwierzyć, ale nieliczna obsługa rozumiała cokolwiek po angielsku, reszta tylko rosyjski. Animacje po rosyjsku.
Pokoje
W skrzydle, w którym dostaliśmy pokój, pokoje były dostosowane dla rodzin z dziećmi, czyli typu studio z przejściem przez środek. Gdy nie było na tyle rodzin pokoje te dostawali przypadkowi ludzie, a drzwi pomiędzy były zamknięte. Mimo to wszystko było słychać, budziłam się w nocy i miałam wrażenie, że ktoś kąpię się u nas w łazience. Dziecko obok darło się w niebo głosy przez 10min, a rodzice w ogóle nie reagowali (przypuszczam, że jakieś specjalne metody wychowawcze). Łazienka obleśna, bez kabiny prysznicowej, bez parawanu, zawsze cała zalana.
Gastronomia
Ohyda, bardzo ostre lub bardzo słone, lub bez smaku. Przeżyłam dzięki frytkom i hot dogom w snack barze. W ostateczności kupiłyśmy sobie z koleżanką nutellę, żeby zjeść coś smacznego. Problemy jelitowe spotkały nas nie raz. Czasem zdarzyła się jakaś dobra ryba lub zupa. Oczywiście, jeśli zdążyło się załapać. Przed każdym posiłkiem pod drzwiami stado Rosjan, którzy wręcz wbiegali na restaurację po otwarciu drzwi. Brali co popadnie i ile się im zmieści na talerz, nieraz po drodze gubili coś z talerzy, pół godziny później nie było sensu iść na posiłek bo patery świeciły pustkami lub jedzenie było już zimne. Ogromny minus za godziny posiłków, gdzie od 14:30 do 19:00 nie można było już nic konkretnego zjeść, jedynie arbuz i ciastka (o ile Rosjanie nie wyjedli...)
Infrastruktura
Animatorzy bardzo fajni, organizowali water polo, siatkówkę, aerobik wodny, stepy, strzelanie z wiatrówki, dart, jakieś tańce hotelowe. Wieczorem animacje, na których można było się pośmiać, mimo, że wszystko po rosyjsku.
Położenie
Spokojna okolica, hotel obok hotelu. Droga szybkiego ruchu zaraz przed hotelem, szum ciężarówek i innych samochodów uniemożliwiał otworzenie okna osobom mającym pokój po tej stronie hotelu. Około kilometra od hotelu znajdował się ogromny bazar, jeździł darmowy busik i tam dowoził. Co chwilę podjeżdżały inne busiki, łatwy dojazd do Alanyi. Plaża zaraz przy hotelu, dostępne leżaki pod zadaszeniem, oczywiście kto pierwszy ten lepszy.
Ogólne wrażenia
Porażka na całej linii. Chamówa totalna. Przy recepcji byłam obsługiwana ostatnia, nawet jeśli ktoś przyszedł za mną, najpierw pod uwagę brani byli Rosjanie. Po angielsku mówiły tylko nieliczne osoby. Przytoczę sytuację, gdy pilnie potrzebowałam ksero paszportu dla lekarza, a recepcjonista olał mnie i obsłużył wszystkich wokół, a na koniec zajął się czymś na komputerze, gdy zwróciłam mu uwagę, że nadal czekam, powiedział, że tego nie zrobi bo jest sam i nie może opuścić miejsca pracy, doszło do wymiany zdań, łaskawie zadzwonił po kolegę, który zrobi ksero, zainteresował się manager, który z kolei powiedział mi, że jak lekarz potrzebuje ksero to przecież może poczekać... (śmiech na sali). Barmani pracowali chyba za karę, trzech było w porządku, bar przy basenie rzekomo czynny do 24:00, a o 23:00 kelnerzy gasili światło i stukali w zegarek, że mamy już sobie iść, nie skutkowała żadna rozmowa, bo przecież nie rozumieli po angielsku. Daję dwie gwiazdki za przemiłą panią sprzątaczkę, która jako jedyna chyba troszczyła się o gości niezależnie od narodowości.
Dane wyjazdu
pokój standardowy, 1 tydzień